piątek, 29 listopada 2013

Kocham Pana, Panie Woitiul


Wczorajszy spektakl w Operze Narodowej uświadomił mi dlaczego to robię. Dlaczego codziennie staram się być na treningu. Dlaczego mimo pasma porażek ciągle staram. Dlaczego wiedząc, że nie istnieje realna szansa na sukces i zadowolenie dalej walczę o moje marzenia. Bo moje marzenie* jest takie, że kiedyś usiądę w pełnej sali przez rozpoczęciem spektaklu. Wtedy na scenę wyjdzie choreograf i powie :


"Przepraszam Państwa bardzo. Dzisiejszy spektakl jest odwołany z powodu niedyspozycji partnerki Pana Maksima Woitiula. No, chyba że ktoś z państwa mógłby ją zastąpić."




*AUTOR NIE WYRAŻA ZGODY NA GWAŁCENIE JEGO MARZEŃ. WSZELKIE PRÓBY BĘDĘ KARANE.

czwartek, 28 listopada 2013

Czy warto rozkładać nogi ?




Pewnie ten temat był z Tobą podejmowany już wielokrotnie. Zazwyczaj zaczyna się nawet w szkole podstawowej( ja na przystosowaniu do życia w rodzinie miałam puszczane filmy edukacyjne które potem komentował Niekryty Krytyk - oglądałam wczoraj, śmiałam się tak, że sąsiedzi zaczęli szukać gościa w pelerynie, bo myśleli  że to Joker). Potem etapowo przechodzi to przez wszystkie szczeble edukacji. Na pewno nie raz rozmawiałaś o tym z koleżankami, chłopakiem, księdzem może nawet rodzicami (moi rodzice rozwiązali sprawę zakładając mi stosunkowo szybko internet , a kiedy na godzinie wychowawczej była ankieta czy dziecko ma chodzi na religie, etykę, czy ma samo zdecydować, zaznaczyli że mam chodzić na wszystko i broń Boże sama o niczym nie decydować). Pytań był mnóstwo: kiedy warto zacząć? Czy mój wiek jest już odpowiedni? Czy będę wiedziała jak to zrobić? Czy nie będę tego żałować? Tak, to jest ten moment kiedy chciałabym poruszyć temat "Dlaczego warto regularnie rozkładać nogi".

Pewnie każdy zapytany o to zagadnienie zawsze odpowiadał że trzeba być pewnym i dobrze się do tego przygotować. Ja przygotowuje się tak :

1. Odkręcenie kaloryfera na najwyższą temperaturę i pozamykanie okien - mięśnie najlepiej rozciągają się w cieple.
2. Rozgrzewka - pajacyki, trucht w miejscu, podskoki i ogólne robienie z siebie idioty. Rozciąganie dobre jest też wykonywanie ćwiczeń rozciągających po treningu, kiedy ciało jest rozgrzane.
3. Ćwiczenia właściwie - czyli ćwiczenia rozciągające statyczne na nogi.

Ćwiczeń i sposobów rozciągania są setki. Ja dzisiaj przedstawie te które pomagały mi rozciągnąć się do szpagatu. Na swoim przykładzie wiem że działają.

Wielka trójka  ćwiczeń rozciągających nogi.

1.


Instrukcja:
1. Klękamy na oba kolna.
2.Jedną nogą robimy wypad do przodu i stawimy ją na stopie (stopa musi znajować się nad kolanem, a kolano pod kątem prostym)
3. Łapiemy na skos (np. prawą ręką lewą stopę) i przyciągamy do pośladka. Trzymamy przez 30s , puszamy i robimy 5s przerwy.
4. Powtarzane 5 razy. 
5. Zmiana nogi.


2.

Instrukcja:
1. Klękamy na oba kolna.
2.Jedną nogą robimy wypad do przodu.
3. Podnosimy kolano nogi z tyłu. Stopę opieramy na zadartych palcach
4.Próbujemy zejść tułowiem jak najniżej między nogi.
5.Utrzymujemy pozycje 30s, robimy 5s. przerwy
6. Powarzamy 5razy
7. Zmiana nogi.


3.

1. Kładziemy się na boku, nogi układamy równo z tułowiem. 
2. Nogi staramy się maksymalnie wyprostować i obciągnąć stopy. 
3.Zginamy nogę w kolanie, łapiemy ręką za stopę.
4. Prostujemy nogę i prostą ciągniemy do boku tułowia.
5. Wytrzymujemy w pozycji 30s + 5s przerwy
6. Powtarzamy 5razy
7. Zmiana nogi.


Wątpliwości ?

1. Czy mój wiek jest odpowiedni żeby zacząć? - każdy wiek jest odpowiedni żeby zacząć się rozciągać. W młodym wieku rozpracowujemy ciało przez co staje się sprawniejsze to pełnienia naszych obowiązków. W starszym zapewniamy sobie łatwiejsze życie - możemy spokojnie się schylać, ułatwia nam to codzienne życie. Nie ma też dyscypliny sportowej której szkodzi rozciąganie.

2. Jak szybko zobaczę efekty? - To zależy od osobistych możliwości. Zanim zaczęłam się rozciągać nie mogłam dotknąć podłogi rękami. Szpagat zrobiłam po około pół roku, ale wcześniej pojawiały się też małe sukcesy.

3. Czy to jest bezpieczne? - Rozciąganie trzeba robić ostrożnie i bez gwałtownych ruchów. Pracować na miarę swoich możliwości i etapowo pogłębiać uzyskany efekt. Prawidłowo prowadzone rozciąganie przeciwdziała urazom.

Wnioski?

Warto regularnie rozkładać nogi. Jest to dobre dla naszego zdrowia i samopoczucia.




środa, 27 listopada 2013

The Besta


Euforia związana ze zmianą karmnika na paśnik nas nie opuszcza. Warszawiak w szale wybiera kontakty, włączniki świateł i klamki, ja z herbatą snuję marzenia o kanapie, w której będę się zapadać. Sielanka, bo jeszcze nie jesteśmy cali w tynku, nie dusimy się farbą i nie krzyczymy "ale to miało stać TAM"! A za parę miesięcy nastrój się zmieni.

W szał meblowania wpadamy etapami i to najczęściej na ten sam etap. Aktualnie jest to meblowanie salonu. Priorytetem jest funkcjonalność i jak najlepsze zagospodarowanie przestrzeni. Każdy, kto miał przyjemność mieszkać w karmniku we że zagospodarowanie przestrzeni po sufit jest priorytetem, nawet do tego żeby nabrać w kawalerce powietrza w płuca i nie obić sobie o coś żeber.

Warszawiak w meblowaniu przestrzeni kieruje się znanym mottem "I cóż że ze Szwecji?". Plusem jest to, że jeżeli coś urodzi się w twojej głowie jako nowatorski pomysł , znajdziesz to w zeszłorocznym katalogu ikei.

Aktualnie karmin wypoosażony mamy w szafki z Ikeowej Besty. To znaczy, Warszawiak ma, bo mi w przypadku podziału majątku przypada jeden front. Nie mniej korzystam i wiem, że Besta zmieści wszystko, nawet naszego kota. Zaletą tego rozwiązania jest łatwość modernizacji - wiele zamiennych elementów, kolorów, połączeń. Dzięki temu kiedy Warszawiaka dopada chęć zmiany, zmienia sobie ustawienie szafek ,a nie przyszłą żonę. Ja dzięki temu z tych szafek mogę nadal korzystać.

Meblując nasz nowy salon ciągle mamy w głowie Beste. Mam zaszczyt zaprezentować klika aranżacji, które wyjątkowo zdobyły moje serce :






wtorek, 26 listopada 2013

wedding make up


Całe życie słyszałam, że ślub to będzie najpiękniejszy dzień w moim życiu. Dzień w którym będę wyglądać jak księżniczka i wszyscy będą się mną zachwycać. Na co dzień niestety nikt się mną nie zachwyca, dlatego postanowiłam dać sobie szansę. Szansą był próbny ślubny make-up!
 
Efekt:



 Kosmetyki:

Podkład - L'oreal True Math N1
Korektor - Inglot
Bronzer - Catrice, Sun Glow Matt Bronzing Powder 02
Cienie - Inglot , Maybelline
Eyeliner - Maybelline Lasting Drama
Tusz - Rimmel, Scandaleyes Extreme Black Mascara
Róż - Bourjois 95


poniedziałek, 25 listopada 2013

Sen o Warszawie


Sen o Warszawie nie istniej. Przynajmniej nie mój, bo ja w ogóle nie śpię. Chroniczne niewyspanie udrażnia mi za to połączenia w mózgu o których nie miałam pojęcia. Jest 7 rano, a mi przypomniały się wzruszające zajścia moich ostatnich miesięcy spędzonych w mieście betonu. Postanowiłam zawrzeć je w krótkich przypowieściach.

Przypowieść pierwsza : Teoria Wielkiego Podrywu. 

 

                Zakupy w centrum handlowym na A robię zdecydowanie za rzadko. Jednym z powodów mojego żalu jest fenomenalny Mac Donald na terenie części samoobsługowej. Drugim szalenie interesujące znajomości zawierane na ternie "bazarku świeżości".
                Pewnego dnia błądziłam między skrzyniami pełnymi dorodnej marchwi, świeżych pomidorów i pełnej blasku papryki, kiedy zostałam zaczepiona szarmanckim " Przepraszam Panią Bardzo!". Odwróciłam się i mym oczom ukazał się sympatyczny staruszek, który wiekiem zdublował mnie chyba ze cztery raz. Nic mnie bardziej nie rozczula niż straszy, szarmancki mężczyzna. Od razu wpadam w nostalgie, że takich mężczyzn już nie ma, w oczami wyobraźni widzę jego młodsze wcielenie w mundurze, tańczącego walca z uroczą damą w kawiarni. Co jest z reguły średnio prawdopodobne, bo gdyby ten Pan był młodzieńcem na wydaniu w dwudziestoleciu międzywojennym, matematyka karze sugerować że teraz bardziej niż z "Casablancą" miałabym do czynienia z "The Walking Dead"  , ale nie ma co być drobiazgowym.

- Przepraszam Panią Bardzo! Czy ten sok jest z czystej marchwi , czy ma jakiegoś dodatki. Wie Pani, lata lecą, wzrok już nie ten! - powiedział Starszy Pan wciskając w moją dłoń szklaną butelkę 

Poczułam się bohaterem narodowym.W dresie. Batman w dresie. Robin w Dresie. Jarosław w Dresie. Zbawiłam!
- Sama marchew proszę Pana - odparłam pełna entuzjazmu pomocy kombatantowi który pewnie uszkodził wzrok podczas drugiej wojny światowej , stojąc na pierwszej linii frontu. 

- Wiem - odparł z szarmanckim uśmiechem - Wiem , przecież nie jestem ślepy , ale wie Pani jak długo musiałem czekać żeby tak podrywać młode dziewczyny i być w tym wiarygodny. 

Przypowieść druga : Szara Eminencja. 

 

               Jeżeli kiedykolwiek słyszeliście w wywiadach poirytowane gwizdy czerwonego dywanu, opowiadające jak to nie mogą normalnie funkcjonować bo wszędzie ludzie się na nich gapią, szepczą
i pokazują dyskretnie palcami - to było o mnie. W kontaktach z ludźmi z za srebrnego ekranu jest ostatnim chamem i gburem. Ostatnio w ramach łączenia się sacrum z profanum niemal oblałam Pan Jacka Żakowskiego kawą. Jego kawą, gdyż zderzenie było czołowe. Ja nie miałam kawy, pewnie gdybym ją miała nie wpadałabym na Boga Ducha winnych prestiżowych dziennikarzy radiowych i prasowych.

                           Niestety ostatnio okazało się że tylko ja wpadam w panikę w kontakcie z gwiazdą. Z zupełnie odmiennym, wręcz socjalistycznym poglądem można spotkać się w Szkole Baletowej do której mam zaszczyt uczęszczać. Szara Eminencja zasiada tam w pokoju woźnych, których zadaniem jest pilnować, żeby nikt ale to nikt nie chodził po korytarzu w butach. Uważam, że to bardziej oddani pracownicy z jakimi w życiu miałam styczność. Na pewno bardziej oddani niż ja. Bo ja piszę bloga w godzinach pracy.

                         Na korytarzu Szkoły Baletowej pojawiła się ostatnio Piękna Pani z Telewizji. Liczyłam, że chociaż się rozczaruje i okaże się że magia Photoshopa i oświetlenia robi swoje. Oczywiście nie robi  i Piękna Pani z Telewizji jest - na złość światu i niszcząc podwaliny mojego poczucia własnej wartości - na prawdę piękna. Na mnie zrobiła ogromne, druzgocące wrażenia. Proporcjonalnie odwrotne wywarła na Szarej Eminencji.

- GDZIE MI TU ŁAZISZ W BUTACH?! JA MAM PO TOBIE SPRZĄTAĆ ?! - rozległ się krzyk z pokoju woźnych.

Piękna Pani z Telewizji potulnie zrzuciła buty i pomaszerowała w skarpetkach przez czeluści korytarzy.







Jako kartkę z pamiętnika dodaje mój ulubiony kubek na sobotnie poranki. 




czwartek, 21 listopada 2013

Niespodzianka

Najlepszego Mały

Co mnie kręci 2


Czyli spowiedź królika doświadczalnego.


1. Maybelline, Color Sensational


Z Warszawiakiem jesteśmy raczej dobrym teamem i zgadzamy się w większości idei. Dysonansem jest czerwona szminka. Nie to żebym była ortodoksyjną fanką klasycznej elegancji, po prostu czerwień to jedyny kolor w którym moja karnacja nie przypomina charakteryzacji z kultowego filmy świt żywych trupów. Warszawiak potrafi być jednak drastycznie konsekwentny w suszeniu głowy. 

Color Sensational tak jak obiecuje nam firma zapewniająca że to wcale nie nasz urok, nie wysusza, nawilża , jest miła nawet na tak wymagającą porę roku. Choco Cream to neuralny, jasny beż, który do długich poszukiwaniach kwalifikuje jako nude do jasnej karnacji - nie przypomina w kolorze korektora, wygląda naturalnie, ale usta pozostają jasne. Ładnie dopełnia mocny makijaż oka. Trzyma się na ustach długa, jak na pomadkę nawilżającą, a kolor nie wymaga nakładania przed lustrem. 
Cena: ok 20zł

Efekt:                                                    Skład:

Lanolin,Sesamum Indicum Oil ,Oleyl erucate, Cera  microcristallina, PPG-5 LANOLIN WAX , Acetylated lanolin , Cera alba, Alumina , Disteardimonium Hectorite ,Calcium aluminum borosilicate, Tocopheryl Acetate, Acrylic Acid/Isobutyl Acrylate/Isobornyl Acrylate Copolymer , Parfum, Pentaerythrityl Tetra-di-t-butyl Hydroxyhydrocinnamate, Synthetic fluorphlogopite, Silica,Calcium Sodium Borosilicate,Benzyl Alcohol,Tin oxide, Honey.


2. Catrice, Sun Glow Matt Bronzing Powder


Poznaliśmy się przypadkiem. Planowałam zakup bronzera z NYX, zaraz po skończeniu pudru Inglota. Niestety Inglot w zginął w tragicznych okolicznościach rzucony do bagażnika autobusu kursującego na trasie Warszawa-Wrocław. W miejscu docelowym mogłam go sobie wyciągnąć w torby przez sitko. Wpadłam do pierwszej z brzegu drogerii kupić cokolwiek, kierowana przekonaniem, że z najgorszym bronzerem wyglądam zdecydowanie lepiej niż bez żadnego.

O dziwo, jak to zwykle bywa prze zawieraniu przypadkowych znajomości, nie rozczarowałam się. Bronzer ma ładny , neutralny kolor, nie jest pomarańczowy. Łatwo można nim podkreślić kości policzkowe, lekko się rozciera, trzyma cały dzień bez poprawek , nawet przy klimatyzacji, wysiłku fizycznym i załamaniach w pracy, czyli podpieraniu głowy ręką. Nie wygląda sztucznie, jest dyskretny. Na razie nie zamierzam zmieniać go na nic innego.
Cena: 18zł

Efekt                                             Skład :
Talc, Mica, Aluminium Starch Octennylsuccinate, Isocetyl Steaoryl Stearate, Octyldodecyl Stearate, Kaolin, Tocopherol, PEG-8, Ascorbyl Palmitate, Ascorbic Acid, Citric Acid, Methylparaben, Propylparaben,  CI 77491, CI 77492, CI 77499 (Iron Oxides).

3. Maybelline Diamond Glow



Znudzona matowymi cieniami które dominują moją kosmetyczkę postanowiłam zaszaleć. Szukałam czegoś naturalnej paletki do dziennego makijażu z połyskiem. Wybrałam kombinacje numer 6 czyli coffee drama. Wybrałam dobrze, cienie na bazie trzymają się wzorowo cały dzień. Nadają się jednak przede wszystkim do dziennego makijażu, kolory są transparentne i słabo nasycone. Na tym mi zależało.
Cena : 35zł

                                                               
Efekt:


4.  Rimmel, Scandaleyes Extreme Black Mascara

 Na zakup skusiłam się pewnego poranka kiedy skończył się mój ulubiony tusz do rzęs i byłam zmuszona iść to pracy soute. Po piętnastym pytaniu mojego współpracownika czy dobrze się czuję i czy profilaktycznie nie powinniśmy zadzwonić po pogotowie wybrałam się do najbliższej drogerii po cokolwiek. Lata temu używałam  maskar Rimmela z powodzeniem, więc postanowiłam dać im jeszcze jedną szansę. 

Tusz sprawdza się tak jak obiecuje prodecent. Podkręca i pogrubia rzęsy, jest widoczny już przy pierwszej warstwie. Jest to bardzo miłe, zwłaszcza dla osób które wstają o 5 rano i nie myślą o tym żeby godzinę szczotkować rzęsy. Konsystencja jest trochę za gęsta, przez co lekko skleja rzęsy. Ja pociągam je wtedy szczoteczką od innego tuszu i efekt znika. Co najważniejsze - trzyma się cały dzień bez poprawek, kruszenia i efektu pandy.
 Cena: 30zł

 Efekt:
SKŁAD: AQUA/WATER/EAU, PARAFFIN, GLYCERYL STEARATE, COPERNICIA CERIFERA CERA/ COPERNICIA CERIFERA (CARNAUBA) WAX/CIRE DE CARNAUBA, PVP, CERA ALBA/BEESWAX/CIRE D’ABEILLE, PROPYLENE GLYCOL, TRIBEHENIN, POLYSORBATE 20, STEARIC ACID, ACRYLATES COPOLYMER, PANTHENOL, CAPRYLYL GLYCOL, HYDROXYETHYLCELLULOSE, TOCOPHERYL ACETATE, SODIUM HYDROXIDE, TALC, ACRYLATES/ CARBAMATE COPOLYMER, ASCORBYL GLUCOSIDE, GOSSYPIUM HERBACEUM (COTTON) POWDER, SERICA /SILK POWDER/POUDRE DE SOIE, RETINYL PALMITATE, HYDROGENATED VEGETABLE OIL, GLYCERIN, COLLAGEN, HYDROGENATED OLIVE OIL, OLEA EUROPAEA (OLIVE) FRUIT OIL, HYDROLYZED KERATIN, PRUNUS ARMENIACA (APRICOT) KERNEL OIL, SODIUM SULFATE, CERAMIDE 2, OLEA EUROPAEA (OLIVE) OIL UNSAPONIFIABLES, POTASSIUM SORBATE, PHENOXYETHANOL, BAMBUSA ARUNDINACEA LEAF EXTRACT, SODIUM BENZOATE, TOCOPHEROL. [May Contain /Peut Contenir/+/-: CARMINE (CI 75470), CHROMIUM HYDROXIDE GREEN (CI 77289) , CHROMIUM OXIDE GREENS (CI 77288), D&C BLACK NO. 2 (CI 77266), FERRIC FERROCYANIDE (CI 77510), IRON OXIDES (CI 77491, CI 77492, CI 77499), MICA, TITANIUM DIOXIDE (CI 77891), 

środa, 20 listopada 2013

3.


Kot jest na dobrej drodze żeby przejść samego siebie.
 krem z groszku z awokado
 
mosquito - LOVE cotton
W ramach budowania zdrowych nawyków żywieniowych wprowadziłam w dietę awokado.
Piwo też piję z awokado.


Wykorzystując okazję chciałam opowiedzieć historię o braku nadziei.
Zaczęło się niewinnie, mieliśmy flaka z prawym kole. 
Pięć kluczy o tym samym rozmiarze nie pasowało. 
Szósty przywieziony z odległego miasta wytrzymał dwie śruby.
Już kupiliśmy sobie miesięczny.

wtorek, 19 listopada 2013

Pole dance - refleksje

                          Moje refleksja jest taka że w sumie to jest trochę jak balet, tylko drążek jest w drugą stronę. Więcej czasu spędziłam pod rurką niż na rurce, ale nie zniechęcam się.

                         Moją motywacją do tej nowej formy wysiłku fizycznego było znudzenie. Co prawda stolica nigdy nie śpi, jednak nawet jak nie śpi to się regularnie nudzi. Nowości mi trzeba, nowości! Jednak moje wyobrażenia dość drastycznie zderzyły się z rzeczywistością.

Moje wyobrażenia                                                                                







                                                                     Rzczywistość

Po powrocie do domu wpadłam Warszawiakowi w ramiona z płaczem i wyrecytowałam to, co zawsze pada w takich chwilach : " Czy ja nie mogę siedzieć w domu jak normalni ludzie?Czy mnie musi tak NOSIĆ?!"
                                

poniedziałek, 18 listopada 2013

kot bez worka

            

                        Do wyboru fotografa ślubnego starałam się podejść jak do wyboru męża. Raczej nie stawiałam na spontaniczną, podyktowaną chwilowym zauroczeniem decyzje. Za miast tego kierowałam się długą znajomością która przeszła już klika prób. Przeszliśmy je razem tak pozytywnie że mogę się spokojnie pochwalić efektem współpracy. Mam nadzieje że efektem ślubnej współpracy będę mogła pochwalić się z równym entuzjazmem. 




czwartek, 14 listopada 2013

Warszawiak vs Chodakowska


 - Przecież ja biegam - powiedział Warszawiak, a ja ucieszyłam się że do hipermarketu nie chodzi się w kapciach, bo pewnie by mi spadły.

"Przecież ja biegam"
Przypominam sobie spotkanie z bluzą do biegania Warszawiaka w praniu, było to z miesiąc temu.

"Przecież ja biegam"
Ostatni raz biegnącego Warszawiaka widziałam przez okno, jak za dwadzieścia minut zamykali sklep a jemu skończyły się fajki.

"Przecież ja biegam"
Matko Boska! Podsumowałam temat jedynie chłodnym spojrzeniem i obietnicą że coś mu pokażę. I pokazałam. Godzinę później usłyszał magiczne "Już po krzyku", leżał na podłodze i cedził prze zęby :

- Nienawidzę Cię, Chodakowska.

Chyba był to przełom, bo od tego czasu sam się z nią umawia, choć na początku chętnie robiliśmy trójkąt. Nie jestem zazdrosna, przynajmniej już się nie zastanawiam czy przy takiej ilości treningów dostanę zawału, czy zostanę kulturystą.

Nie odpuściłam jednak i dalej staram się stawiać sobie coraz wyżej poprzeczkę. Po ostatniej uwadze trenera że moje ciała niestety coraz bardziej przypominam Flubbera, postanowiłam zmierzyć się z siłownią.Po głębszej analizie dochodzę do wniosku, że jest mniej nudno niż na jodze i można mieć fajniejszy strój. Po długich bojach koszul po starszym bracie doszłam do wniosku że nic mnie bardziej w życiu nie wpędza w kompleksy niż moje odbicie w lustrze na siłowni. Postanowiłam odbić się od dna i znaleźć co niekrępującego ruchów, ale też nie służącego za metodę antykoncepcyjną. Chyba się udało:

top - h&m
spodnie - bershka
buty - reebok easytone