Baletowa mama.
Od kiedy wyszłam za mąż jestem pod ciągłą kontrolą grupy Matek Apokalipsy. Taką grupą nazywam roboczo matki w całości oddane opiece nad dzieckiem. Uważam, że to postawa godna podziwu i z całej siły im kibicuje. Jednak ten klub ma także swoją gorszą misje: MA przy każdej nadarzającej się okazji snują przede mną mroczną wizję mojego przeznaczenia: "urodzisz dzieci i twoje życie się skończy. Zaleje Cię morze brudnych pieluch i rozstępów. Będziesz gruba, brzydka, zaniedbana. Ćwiczenia? Praca? Treningi? Pasja? Nie żartuj! W końcu skończą się takie głupoty i poznasz prawdziwe życie!"
Często ta wizja uzupełniana jest biograficznymi wstawkami o tym jak MA sama nie wyszła z domu przez rok, a jej mąż już kompletnie nie zwraca na nią uwagi. I mnie też to czeka. W takich sytuacji ja najczęściej dostaje dreszczy przerażanie i milknę, a moja Mama wychodzi z pomieszkania szepcząc na odchodne, że jeszcze chwilę posłucha takich pierdół i kogoś zamorduje. Ona jest wyznawczynią teorii, że dobrze zorganizowana matka jest w stanie zajmować się wszystkim czym chce. No, o ile nie bawi Rosemary. Udowadnia mi to zresztą od kilkudziesięciu lat.
Potwierdzeniem teorii mojej mamy jest też Mary Helen Bowers. Amerykańska baletnica od lat namawia kobiety, żeby zastąpić fitness ćwiczeniami baletowymi. Aniołki Victoria's Secret zawdzięczają jej swoje niesamowite ciała. To właśnie ona przygotowała Natalie Portman do oskarowej roli w "Czarnym Łabędziu". Mało? Mary Helen jest autorką programu "Ballet Beautiful", dzięki któremu można wykonywać trening baletowy połączony z fitnessem w domu. Po wszystkich sukcesach zaszła w ciąże. I co....
...i nic. Ćwiczyła do ostatniego miesiąc ciąży, wpędzając w zawał serca przedstawicieli grupy Matek Apokalipsy. Z brzuszkiem nagrała program dla przyszłych mam, prowadziła warsztaty i szkolenia, trenowała swoje podopieczne, między innymi Miradne Kerr.
Po rodzeniu małej Belli, jej wysportowana mama szybko wróciła do formy, a jak dla mnie dziecko wcale nie wygląda na nieszczęśliwe i zaniedbane.
Nie jestem nienormalna i nie namawiam żadnej kobiety w ciąży na ostre naparzanie crossfita na 3 dni przed porodem, albo biegi w maratonach, kiedy lekarz zaleca położenie się do łóżka. Jednak sport w naszym życiu, właśnie jako przyszłych matek powinien mieć szczególne miejsce. Zresztą ja tam wolę moją wysportowaną mamę z pasją, która w euforii skakała przed telewizorem na meczach i zabierała mnie na siłownie, niż przedstawicielki Matek Apokalipsy straszące totalną zagładą.