poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Flexiline - urządzenie do rozciągania w domu.

Kiedy na pierwszym roku studiów przyszłam na testy sprawnościowe nie mogłam w skłonie dotknąć podłogi. W wieku 19lat byłam totalnie patologicznym przykładem skrajnego nierozciągnięcia. Wtedy zdałam sobie sprawę, że jeżeli nic z tym nie zrobię, za dekadę będę prosić swoje dzieci żeby wiązały mi buty. To dość smutna wizja, więc jak najszybciej wygoglowałam zajęcia ze strechingu. Trafiłam w czułe objęcia młodego trenera ze wschodnim akcentem (tak, wszystko co mówią o tancerzach ze wschodu to prawda), który starą radziecką metodą zakładał mi moje nogi z moją głowę i dociskał do szpagatów kolanem. Kilka razy się popłakałam, kilka wyszłam z sali drobnymi kroczkami gejszy bojąc się, że nogi rozjadę mi się w sznurek podczas spaceru na autobus, ale się w końcu moje ciało rozciągnęło się. 

Teraz nadeszły ciężkie czasy - z objęć wschodniego trenera wyrwała mnie stolica, która nie zaproponowała niczego w zamian. Rozciąganie pod ciężarem własnego ciała nie było dla mnie szczególnie satysfakcjonujące, więc postanowiłam zapisać się na zajęcia z flexiline. Po pierwszym treningu wróciłam do domu wyposażona w domowe narzędzie tortur.  

O wielkim znaczeniu rozciągania wspominałam już we wpisie Czy warto rozkładać nogi?. Dalej jestem serdecznym zwolennikiem rozkładania nóg. Warto też rozciągać całą resztę. Streching pozwala nam zachować ciało w użytecznym stanie - samodzielnie zawiązać buty, przejść przez płot, a nawet zrobić wrażenie na płci przeciwnej. Wiadomo - nawet słynny sceptyk polskich jabłek ma słabość do gimnastyczek. Rozciągnięte mieście są bardzo istotne w każdej dyscyplinie sportowej - od baletu zaczynając, na karate kończąc. 

Flexiline nam to trudne zadanie ułatwić - dzięki niemu nie potrzebujemy drugiej osoby do rozciągania nas. Składa się z podwójnej, regulowanej gumy, strzemion oraz pasa ochronnego, który przeciwdziała wbijaniu się gumy w plecy. Świetnie sprawdza się do ćwiczenia sznurków, arabesków, wysokiego podnoszenia nóg, ale też rozciągania pleców i pośladków. Mogą korzystać z niego osoby zaawansowane i kompletni amatorzy, którzy zaczynają przygodę z rozciąganiem - wystarczy jedynie dopasować urządzenie do naszego wzrostu z 4 dostępnych opcji.

Często po wpisach baletowych czytam komentarze i e-maile od osób które chciałyby spróbować, ale ich miasto nie oferuje takich zajęć. Tu nie ma problemu - flexi sprzedawane jest wysyłkowo na stronie http://flexiline.pl.  Dodawana jest ulotka z ćwiczeniami na poszczególne partie mięśni. Są one też dostępne na stornie , gdzie można zamówić urządzenie. Spokojnie nadaje się do używania w domu, bez wcześniejszego przygotowania - wystarczy lustro i kawałek ściany, ćwiczenia są jasno opisane, a sama maszyna skonstruowana tak, aby nie można było zrobić sobie nią krzywdy. Dla niepewnych lub potrzebujących dodatkowej motywacji organizowane są warsztaty - informacja na stronie producenta. Producent obiecuje pierwsze efekty już po miesiącu regularnych ćwiczeń - ja z flaxi oglądam telewizję czy czytam książki. Nie jest to jeszcze miesiąc, ale już widzę poprawę! 


10 komentarzy:

  1. wow, jakaś Ty rozciągnięta:) ja jestem w stanie, w jakim Ty byłaś jako 19 latka. A czy mąż korzysta z tego urządzenia? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam "S", więc mąż się nie mieści :( A rozmiar wbrew temu co mówią na mieście, ma znaczenie :D

      Usuń
  2. och! <3 Ależ mi się to podoba, ależ bym tak chciała! Nawet poczyniłam pewne kroki w tym kierunku, zaczęłam się trochę rozciągać. Umiem już dotknąć podłogi całymi dłońmi, nawet bez uczucia, że moje nogi zaraz odmówią posłuszeństwa :P na pewno zerknę ba flexiline, może nawet się skuszę. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! :-)

    Rzeczywiście działa, choć nie wiem, czy to bezpieczne dla początkujących i mocno nie rozciągniętych osób.

    Nigdy nie spotkałam się z pomocą innych osób przy rozciąganiu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bym wątpiła, gdybym nie widziała jak osoby początkujące i nierozciągnięte z tym ćwiczą :) To nie ma jakieś ogromnej mocy naciągu, po prostu delikatnie pomaga nam :)

      Usuń
  4. Moje palce nigdy nie dotkneły podłogi kiedy robie skłon :( czas najwyższy wziąść się za siebie...

    OdpowiedzUsuń
  5. Też uwielbiam jak kobiety rozkładają szeroko nogi. Pozazdrościć mężowi. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. bardzo fajne ale u mnie by to aż tak dobrze nie wyglądało heh :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Do czasu! U mnie na początku wyglądało to co najmniej tragicznie:D

      Usuń