poniedziałek, 28 października 2013

Pod kreską


                  Myślę, że zużytymi przeze mnie eyelinerami można napełnić basen J.Lo. Próbowałam już takich  w żelu, kremie, pisaku, wodnych, wodoodpornych i skraplających się w z powietrza. Kreska to idealne rozwiązanie dla tych, które nie mają rano czasu na siedzenie godzinami przed lustrem, a w ciągu dnia na poprawki - czyli dla mnie. Tym razem wybór padł na Maybelline, Eye Studio, Lasting Drama Gel Line.


        Dostajemy kartonowe opakowanie mieszczące w sobie słoiczek z eyelinerem i pędzelek. Nie jest to superrozsądne rozwiązanie, ponieważ pędzel od razu po użyciu trzeba umyć, inaczej zasycha i nie nadaje się do powtórnego użycia. Chyba że producent  jest ortodoksyjnym zwolennikiem dbania o higienę i próbuje nas tym zarazić, wtedy ok. Po za tą niedogodnością pędzel nieźle spełnia swoją funkcje przy malowanie teatralnych , ale też niemal niewidocznych kresek.
     
       Producent obiecuje trwałość eyelinera do 24h. Ja sprawdziłam 14godzin - wytrzymał, jestem jednak fanem zmywania makijażu na noc, więc nie radzę 24godzinnych testów.
     
       Efekt jest zdecydowanie dyskretniejszy niż przy klasycznych wodnych eyelinerach. Kolor to nie dramatyczna czerń, a matowa, lekko przygaszona.Raczej nie pokochają go fanki zdecydowanego makijażu, a bardziej naturalnego looku.

My się lubimy, nie powoduje sklejania rzęs, wytrzymuje cały dzień, lekko schodzi w czasie demakijażu. Jest w moim typie.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz