Myślę że w konkursie na najmniej ślubny kolor, czerń od wieków stoi na piedestale i dumnie opryskuje szampanem konkurencje. Mimo że hindusi zaskakują nas kolorowym karnawałem w dniu przysięgi, mimo że nawet kanarkowy miał w historii swoje pięć minut, na ślub w czerni decydowali się do tej pory tylko najbardziej zagorzali fani "Metallicy". Osobiście nic do ślubnej czerni nie mam. Za dużo już w życiu obkupionym kurzymi łapkami widziałam internetu, żeby uwierzyć że istnieje kolor w którym nie uda się urządzić wesela. No dobra, nikogo przecież nie namawiam w to święto miłości do paradowania w czarnej sukni z trenem i dopasowanym kolorystycznie welonie. Taka stylizacja ma sens tylko wtedy, kiedy liczysz na poważny spadek od babci. Delikatne, subtelne czarne elementy dodają elegancji w tym ważnym dniu. Czerń na ślubie jest to motyw zupełnie nie mainstreamowy i gdybym chciała, żeby najbliższe dwa pokolenie na hasło "ślub" reagowały euforycznym "A pamiętasz..." na pewno postawiłabym na czerń.
wszystkie zdjęcia pochodzą z serwisu pinterest.com
Sama bym się nie odważyła, nie mój kolor, ale czerń idealnie pasuje do garnituru pana młodego ;)
OdpowiedzUsuńDosyć odważne ale mimo wszystko bardzo klasyczne połączenie :)
OdpowiedzUsuń