poniedziałek, 2 czerwca 2014

Kwiaty ślubne


Najpierw miały być białe róże, ale zlałyby się z suknią. Następnie przyszła era pastelowych róży, ale nie podkreślały mojego szalonego charakteru. Wybór kwiatów na ślub nie jest niestety tak prosty jak wydawało mi się na początku, dlatego chciałabym podziękować mojemu osobistemu doradcy florystycznemu - Gosi. Bez Ciebie prawdopodobnie poszłabym do ślubu z różą zakupioną w pobliskiej kwiaciarni w zębach

Bukiet ślubny

W ostateczności stanęło na najprostszej i najtrwalszej wersji - kulki z dwóch gatunków czerwonych kwiatów. Dolna warstwa to goździki, górna - czerwone róże. Są to podobno najbardziej wytrzymałe kwiaty, na tak wymagającą uroczystość. Całość była umieszczona z mikrofonie, dzięki czemu kwiaty mogły spokojnie tankować wodę. Część "do trzymania" została opleciona srebrną wstążką. Kwiaty faktycznie dały radę - po 3dniach dalej wyglądały jak w dniu ślubu.

Bukiet druhny

Świadkowa została wyposażona w mały bukiecik, który był złożony z dwóch kwiatków użytych w moim bukiecie - jednej róży i jednego goździka. Ogonki kwiatów były oplecione srebrną wstążką i ozdobione perełkami.

Kwiaty na stole

Ozdabianie stołów zostawiliśmy restauracji. Zależało nam tylko na czerwonych kwiatach w niezbyt dominującej formie. Nie zawiedliśmy się - powitały nas czerwone tulipany w kwadratowych kieliszkach z perełkami na dnie. 

 Ozdobienie samochodu 

Postanowiliśmy zrezygnować z wypożyczania luksusowej fury i wykorzystać to co mamy na stanie. Jakoś nie przemawiały do nas też wystrojone balonami i serpentynami ślubne samochody. Co więcej, chcieliśmy zrezygnować z jakichkolwiek ozdób. Niestety, chwilę przed ślubem właścicielka samochodu, prywatnie moja mama wjeżdżała na autostradę - rozejrzała się oczywiście w prawo i w lewo czy może włączyć się do ruchu. Nie zadała sobie jednak trudu żeby sprawdzić, czy samochód przed nią podziela ten pomysł i uprzejmie przepchnęła go na środek drogi, łamiąc przy tym zderzak i rysując maskę. Równie jak ona zdziwiony był kierowca samochodu z przodu - kapitan żeglugi śródlądowej. Wiadomo, jak już się pukać, to nie z byle kim. Naprawa niewychodziła w grę, więc postawiliśmy na maskowanie. Asymetryczna dekoracja ze sztucznych, czerwonych róż jakoś wplotła się w motyw śluby i pomogła ukryć mankamenty samochodu.

7 komentarzy:

  1. To mieliście przygodę ;) Kwiaty na stołach bardzo mi się podobają. Nie jest przesadzone, z gracją. Zdanie co do samochodu podzielam w 100% :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Historia z 'pukaniem' na pewno przejdzie do kanonu rodzinnych anegdot ;) Koniec końców było pięknie! Też celuję w czerwienie, ale w wydaniu daliowym :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mama pukanie wspomina ze wzruszeniem :) Czerwone dalie są piękne, dobry wybór Ev!;)

      Usuń
  3. Niechcący wyszła bardzo fajna dekoracja samochodu. Kwiatów na zderzaku jeszcze nie widziałam, a wyglądają super :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurcze, szkoda, że nie dodał się mój komentarz, bo napisałam, że to nie byłoby możliwe, żeby szalona córka miała nie-szaloną mamę :) I że ja marzę o piwoniach w bukiecie ślubnym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dodają się komentarze?Tylko nie to!:( A co do piwni to słyszałam że też właśnie nadają się na ślub - są trwałe. Ja miała wiele pomysłów, ale potem okazywało się że kwiaty są do niczego (np.maki):(

      Usuń
    2. O makach w bukiecie ślubnym, to jeszcze nie pomyślałam, chociaż mogłoby wyglądać ciekawie:) chyba ogólnie wszystkie te kwiaty polne krótko się trzymają. A piwonie podobno kwitną w jednym okresie, muszę wiedzieć, w którym, żeby dopasować termin ślubu :D

      Usuń