wtorek, 25 marca 2014

Opera Narodowa - Romeo i Julia

 

O nowy spektaklu Opery Narodowej było słychać skrajnie podzielone opinie - od pochwał dla świeżego spojrzenia na zagrany dramat, do komentarzy że najlepiej bawili się ci, co na spektakl nie przyszli. W ostatni weekend miałam okazję przekonać się na własne oczy i uszy. 

Spektakl zrobił na mnie wrażenie z wielu powodów. Pierwszym była scenografia, zupełnie nie w stylu Narodowego. Pełna świateł, a jednak mroczna. Zrealizowana z rozmachem, a jednak dość surowa. Zawierała projekcje, ruchowe elementy, lustra, ale nie przyćmiła tancerzy. Tatyana van Walsum zasługuje na owację na stojąco. 
Po drugie, orkiestra! Łukasz Borowicz zrobił mi batutą seppuku w mózgu, rozrywając go na kawałki. Po powrocie do domu miałam ochotę wykupić wszystkie płyty, winyle, spisy nut z tą muzyką nawet na glinianych tabliczkach, jakie tylko postały. Sam Maestro posiada charyzmę przewyższającą nie jednego tancerza. Wstaje, aplauz!
Po trzecie: Julia. Aleksandra Liashenko posiada tak charakterystyczny ruch, że poznałabym ją nawet na nagraniu gdzie byłaby kadrowana od szyi w dół. Wyłożyła na tacy wszystkie emocje Juli - strach, miłość, wstyd, rozpacz, desperację, przerażenie. Była szalona.
Po czwarte: Maksim Woitiul, ale nie dam się podpuścić żeby powiedzieć coś więcej. Dla mnie ten człowiek może wyjść na scenę, spalić fajkę i iść do domu, a ja i tak byłaby zachwycona. Trzy dni opowiadałabym jak fenomenalnie puszczał dym i że nie żałuje ani złotówki wydaj na bilet. Nie warto mnie słychać. Jestem totalnie nieobiektywna.
Po piąte: Marta Fiedler. Ozylda z Tristana, Anna Kareina. Piękno, klasa, gracja. Tym razem jako Pani Capuleti przyćmiewała innych elegancją ruchu. Jestem zachwycona i oczarowana. Jak dorosnę chcę być Martą Fiedler. 


Po ostatnie: zespół. Sceny grupowe zostawiały widzów pod równym wrażeniem jak sola. Tancerze zespołowi poruszali się w nieziemsko trudnych akrobacjach z synchronizacją godną chińskiej armii. Nie byli tłem dla solistów, byli żywym, samodzielnym organizmem na których występ widź czekał z zapartym tchem. Brawo!

Moim zdaniem "Romeo i Julia" to najlepsza jak dotychczas propozycja Polskiego Baletu Narodowego w tym sezonie. Ale sporo jeszcze przed nami. Chcę więcej!

Wszystkie zdjęcia pochodzą ze strony Teatru Wielkiego - Opery Narodowej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz