Czyli spowiedź królika doświadczalnego.
1. Maybelline, Color Sensational
Z Warszawiakiem jesteśmy raczej dobrym teamem i zgadzamy się w większości idei. Dysonansem jest czerwona szminka. Nie to żebym była ortodoksyjną fanką klasycznej elegancji, po prostu czerwień to jedyny kolor w którym moja karnacja nie przypomina charakteryzacji z kultowego filmy świt żywych trupów. Warszawiak potrafi być jednak drastycznie konsekwentny w suszeniu głowy.
Color Sensational tak jak obiecuje nam firma zapewniająca że to wcale nie nasz urok, nie wysusza, nawilża , jest miła nawet na tak wymagającą porę roku. Choco Cream to neuralny, jasny beż, który do długich poszukiwaniach kwalifikuje jako nude do jasnej karnacji - nie przypomina w kolorze korektora, wygląda naturalnie, ale usta pozostają jasne. Ładnie dopełnia mocny makijaż oka. Trzyma się na ustach długa, jak na pomadkę nawilżającą, a kolor nie wymaga nakładania przed lustrem.
Cena: ok 20zł
Efekt: Skład:

2. Catrice, Sun Glow Matt Bronzing Powder
Poznaliśmy się przypadkiem. Planowałam zakup bronzera z NYX, zaraz po skończeniu pudru Inglota. Niestety Inglot w zginął w tragicznych okolicznościach rzucony do bagażnika autobusu kursującego na trasie Warszawa-Wrocław. W miejscu docelowym mogłam go sobie wyciągnąć w torby przez sitko. Wpadłam do pierwszej z brzegu drogerii kupić cokolwiek, kierowana przekonaniem, że z najgorszym bronzerem wyglądam zdecydowanie lepiej niż bez żadnego.
O dziwo, jak to zwykle bywa prze zawieraniu przypadkowych znajomości, nie rozczarowałam się. Bronzer ma ładny , neutralny kolor, nie jest pomarańczowy. Łatwo można nim podkreślić kości policzkowe, lekko się rozciera, trzyma cały dzień bez poprawek , nawet przy klimatyzacji, wysiłku fizycznym i załamaniach w pracy, czyli podpieraniu głowy ręką. Nie wygląda sztucznie, jest dyskretny. Na razie nie zamierzam zmieniać go na nic innego.
Cena: 18zł
Efekt Skład :

Znudzona matowymi cieniami które dominują moją kosmetyczkę postanowiłam zaszaleć. Szukałam czegoś naturalnej paletki do dziennego makijażu z połyskiem. Wybrałam kombinacje numer 6 czyli coffee drama. Wybrałam dobrze, cienie na bazie trzymają się wzorowo cały dzień. Nadają się jednak przede wszystkim do dziennego makijażu, kolory są transparentne i słabo nasycone. Na tym mi zależało.
Cena : 35zł
Efekt:
4. Rimmel, Scandaleyes Extreme Black Mascara
Na zakup skusiłam się pewnego poranka kiedy skończył się mój ulubiony tusz do rzęs i byłam zmuszona iść to pracy soute. Po piętnastym pytaniu mojego współpracownika czy dobrze się czuję i czy profilaktycznie nie powinniśmy zadzwonić po pogotowie wybrałam się do najbliższej drogerii po cokolwiek. Lata temu używałam maskar Rimmela z powodzeniem, więc postanowiłam dać im jeszcze jedną szansę.
Tusz sprawdza się tak jak obiecuje prodecent. Podkręca i pogrubia rzęsy, jest widoczny już przy pierwszej warstwie. Jest to bardzo miłe, zwłaszcza dla osób które wstają o 5 rano i nie myślą o tym żeby godzinę szczotkować rzęsy. Konsystencja jest trochę za gęsta, przez co lekko skleja rzęsy. Ja pociągam je wtedy szczoteczką od innego tuszu i efekt znika. Co najważniejsze - trzyma się cały dzień bez poprawek, kruszenia i efektu pandy.
Cena: 30zł
Efekt:

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz