Czyli piątka tego co sobie kupię albo umrę !
1. Bronzer NYX - mieszkanie w stolicy mimo swoich wielkich minusów ma też kilka znaczących plusów. Jednym z nich jest NYX. Bronzer to jeden z kosmetyków dzięki których codziennie w lustrze nie mam halloween.
2. Janusz Głowacki "Przyszłem" - Od czasów "Good Night Dżerzi" kupiłabym wszystko co napisał Głowacki. Wszystko. I przeczytałabym. Nawet gdyby napisał "Odprawę Posłów Greckich" po grecku. I co najgorsze: Podobałoby mi się!
3. Fuji Instax - zupełnie uległam hipsterskiej modzie na polaroidy. Instax zamierzam wykorzystać przed wszystkim na moim ślubie, ale też przy różnych innych hipsterskich okazjach. Potem będę robić polaroidom zdjęcia cyfrówką i wrzucać na facebooka. Czy istnieje coś bardziej hipsterskiego?
4. Pointy Bloch - z serii porad tematycznych: to są jedyne słuszne pointy na początkujących. Są miękkie, mają wyłożony środek amortyzującą gąbką. Zdradziłam, ale wracam potulnie. Bo osiwieje albo odpadną mi palce.
5. Love Cotton - z druzgocącej i codziennie mocniejszej miłości do dresu. A ta wygląda na taką do której miło jest się przytulić w zimowe wieczory.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz