piątek, 31 stycznia 2014

Cienie Inglot

Nie jestem wielkich fanem cieni do powiek. Najczęściej po ich użyciu wyglądam jak przemalowana reprezentantka gimbazy, aż mam ochotę zarzucić na siebie leginsy i bluzkę w panterkę. Wypracowanie palety, z której mogę korzystać i rano w półśnie przed wyjściem do pracy, i wieczorem na szybko przed wyjściem do opery było sporym wyzwaniem. Temat jednak udało się jakoś ogarnąć. 

Lubie cienie Inglota przede wszystkim za to za to, że są trwałe, miękkie i można je nakładać nawet palcami. Jest to mój ulubiony sposób aplikacji, ponieważ ja nie jestem w stanie znaleźć w domu telefonu czy pilota do telewizora, a co dopiero miniaturowego pędzelka do cieni. Zamknięte są w fajnych, wytrzymujących tornado w torebce paletach, aczkolwiek byłam większą zwolenniczką tej starszej wersji, która była wyposażona w lusterko. Ale przejdźmy do kolorów. 

1. 373 MAT 

Czysta biel, zimna, bez żadnych domieszek. Najczęściej stosuję ją do rozjaśnienia wieczorowego makijażu, lub jako cień bazowy. Ładnie wygląda z szarością i innymi mocnymi kolorami. 


2. 350 MAT

Pomieszanie szarości z beżem. Kolor jest zdecydowanie zimny. Ładnie sprawdza się solo, ale też w towarzystwie brązów, beży i ciemnych szarości.


3. 348 MAT

Ciemna, matowa szarość. Bardzo ładnie się rozciera, z łatwością uzyskują smoky eyes, ale też ładnie wygląda w postaci lekkiej kreski przy linii rzęs. 


4. 352 MAT

 
Róż pomieszany z beżem. Idealny do nude make-up, solo i do rozcierania ciemniejszych cieni. Dla mnie idealny na co dzień.

   5. 153 perl


Mieszanka różu, brązu i fioletu. Kojarzy mi się z hinduskimi makijażami, na pięknych powiekach ogromnych oczu. Na co dzień z beżem lub bielą, na wieczór z oberżyną lub czernią. Bardzo uniwersalny i oryginalny kolor.

6. 395 perl

Mój inglotowy hit, którego zużyłam nieskończoną ilość opakowań. Jasny, perłowy beż który idealnie stapia się z jasną skórą. Nadaje się na całą powiekę, pod łuk brwiowy, na policzki i do rozświetlania twarzy. Idealnie kryje zmęczenie, jest najlepszy na świecie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz